Zachęcony okładką postanowiłem zapoznać się z najnowszą christopodobną produkcją. Na skrzydełku przeczytałem, że autor jest wielkim fanem Christy i Uderzo i odczuwa się to w albumie, który jest i asteriksowy i kajkoszowy. Album zresztą został nagrodzony w trzeciej edycji konkursu Christy na komiks dla dzieci. I jest to jedna z wad – niektórym może przeszkadzać zbytnia infantylizacja scenariusza. Mnie osobiście nie przeszkadza 😉
Historyjka obrazkowa (używając klasycznych stwierdzeń) jest prosta: dwójka chłopaków przenosi się w czasie za „pomocą” czarownika do dziwnej krainy i przeżywa kilka przygód. Całość jest zabawna a jednocześnie mocno uwspółcześniona chociażby językiem bohaterów.
Zestawienie dwóch światów: przeszłości z elementami magii z naszymi czasami rodzi masę pomyłek o różnych ciężarze gatunkowym. Pozwala także na chwilę refleksji nad tym, co się zmieniło (wbrew pozorom niewiele) i nad tym, co nadal nas łączy z przodkami. Komiks ma swoją oś fabuły, akcja jest skonstruowana zręcznie chociaż są momenty przestoju. Ale autor zmierzył się z czymś, co jest arcytrudne – z legendą Christy i całkiem nieźle wybrnął.
Nie ograniczył się do prostego kopiowania stylu czy kreski a rozwinął swoją opowieść zanurzoną w świecie znanym ludziom 30+ – nie jest to jednak podróż sentymentalna jak w przypadku Nowych przygód Kajka i Kokosza, bardziej – zachęta do odkrywania staroci w nowym sosie. Tutaj zatrzymam się na chwilę. Kreska jest przyjemna, tłustawa i pełna. Widać, że autor lubi to, co robi i daje mu to frajdę. Mamy sporo nawiązań do kultury i popkultury, np. słynny film karate, czarodziej Merlin, oczywiście twórczość Christy (najbliżej byłoby do Pojedynku z Abrą) ale i… Szarloty Pawel czy obraz Bociany Chełmońskiego.
Jest też nawiązanie do klasyki fantastyki – Jankes na dworze króla Artura M. Twaina.
Drugą wadą jest nasycenie kolorami w komiksie. Są nieco wyblakłe co psuje efekt. Nietrudno się domyślić, że na koniec padnie tekst – autor powinien rysować nowe komiksy o Kajku i Kokoszu!