Gra o tron. Za i przeciw. Zgodnie z przyjętą formułą spotkaliśmy się aby pogawędzić przy kawie, herbacie, przekąskach o jednym z ciekawszych seriali ostatnich lat (lub co najmniej nagłośnionym). O książkach też – dopisałem (edit). Co ciekawe, wiele tez „za” mogło być spokojnie „przeciw”, w zależności od przyjętego punktu widzenia.
Co ustaliliśmy w trakcie dyskusji rozpoczynając od ogólnego wprowadzenia do uniwersum, mapy i podstawowej kwestii: kto czytał, kto oglądał? Ano, że mocną stroną GoT są wątki poboczne, ukryte historie, tajemnice, drobiazgi historyczne oraz narracja z perspektywy postaci (wiedza podobnie).
Oprócz tego atutami są bez wątpienia: intrygi polityczne, nieczyste zagrania, brak głównego bohatera, sojusze są zmienne a każdy z bohaterów ma swojego trupa w szafie (bohaterowie są ludzcy, mają nastroje, popełniają błędy), co więcej, z czasem się zmieniają.
Mówiąc w skrócie – osobowości, dobrze zarysowane postacie (nie ma od zera do bohatera), które nie mogą zginąć (plot armor!), wszystko to decyduje o sile dzieła Martina.
Nie wypadało nie wspomnieć o fantastyce skoro jesteśmy KMF-em 😉 Ale…fantastyki w GoT tak jakoś mało wyszło…Owszem, jest subtelna magia, smoki, maestrowie ale elementy nie stanowią głównej osi narracji a bardziej tło.
Co zaliczyć trzeba raczej do wad? Pomieszane czasy i krainy, objętość książek, która może odstraszać, częstotliwość ukazywania się nowych pozycji, braki logiczne, rozjeżdżanie się linii czasu, rozdziały kończą się cliffhangerami. No i…brak zmian cywilizacyjnych, spory minus. Dodatkowo, sam sposób narracji jednych może przyciągać, innych – zrażać.
Dziwnym trafem doszliśmy do wniosku, że drugoplanowe postacie są niezmiernie interesujące a „ci źli, brzydcy i odrażający” znowu bywają (jak w Potterze!) ciekawsi niż dobrzy (albo mają większą charyzmę).
Odnośnie samego serialu, który trzeba rozpatrywać jako osobne dzieło, jest on wykonany przyzwoicie ale gorszy od książek (ludy i historia pomieszane).
Oczywiście, że oprócz Gry o tron były i inne tematy marginesowe czy organizacyjne ale nie będę się o nich rozpisywał skoro są zdjęcia.
Wyszło, że „za” było jednak więcej a ja poczułem się dostatecznie przekonany żeby dać szansę. I książkom i serialowi 😉