W imieniu księżyca, ukarzę cię!
Słowa te, wypowiedziane po raz pierwszy przez Usagi Tsukino w 1992, kiedy wystartował pierwszy odcinek „Czarodziejki z księżyca” zatrząsnęły nie tylko Japonią, ale i całym światem, na stałe stając się symbolem dziewczyn, potrafiących swoimi mocami skopać niejednego złola.
MAGICAL GIRLS – konstrukcja
Czym właściwie jest ów podgatunek anime i mangi? Nie da się na to pytanie odpowiedzieć inaczej niż: „to zależy od okresu”. Na pewno każde magical girl (lub, jak kto woli, mahou shoujo) zawiera dziewczyny (chociaż, jak się później dowiemy, też nie do końca) władające jakąś formą magii lub supermocy. Obecnie możemy jeszcze wspomnieć o elemencie transformacji, walce ze złem oraz połączeniem sił kilku magical girl. Zanim jednak dojdziemy do takiej definicji czekają nas dekady rozwoju.
Powstanie tego gatunku zawdzięczamy Osamu Tezuce, bogu mangi. Swym dziełem opowiadającym o dziewczynce, która udawała księcia, by pokonać złego arystokratę zainspirował Fujio Akatsukę do stworzenia pierwszej mangi magical girl w historii, Himitsu no Akko-chan. Główna bohaterka dzięki czarodziejskiemu lustereczku jest w stanie przemienić się w co tylko zechce. Z kolei pierwsze anime magical girl i – ciekawostka – również shoujo (anime skierowane wyłącznie do dziewczyn) to Sally the Witch, dzieło zainspirowane m.in. Marry Poppins. Jak się później przekonamy, już niedługo to japońska kultura będzie brała inspirację na tym gruncie, a nie odwrotnie…
W latach 70. po raz pierwszy w anime tego typu zaakcentowany został motyw przyjaźni między dziewczynami, co było w Japonii wielkim przełomem (a to wszystko dzięki zyskującym wtedy popularność ruchom liberalnym).
Historia anime o magicznych dziewczynkach jest nieodmiennie związana z ruchami feministycznymi. Rosnąca popularność tych produkcji, a także dodawane do nich nowe elementy (bohaterki dysponowały coraz większą mocą, pojawiły się elementy transformacji w lepsze „ja” przy używaniu magii) często inspirowały lub były symbolem kampanii o np. równouprawnienie w zatrudnianiu czy idolek i zespołów, a nawet polityczek.
MAGICAL GIRLS – złoty wiek
W grudniu 1991 Naoko Takeuchi opublikowała w najbardziej znanym wówczas magazynie z mangą shoujo pierwszy rozdział „Czarodziejki z księżyca”. Tak właśnie zaczęła się mania na „Sailor Moon”, najbardziej wpływowe anime lat 90.
Takeuchi wprowadziła w swoim dziele wiele nowatorskich motywów: zamiast jednej bohaterki wprowadzono grupę dziewczyn o równie unikalnych osobowościach i niezwykłych mocach. Nasze wojowniczki były też obarczone większą odpowiedzialnością – zamiast jedynie używać mocy dla własnych potrzeb, muszą bronić ludzkość, przeciwstawić się złu.
Silne kreacje bohaterek, wprowadzenie motywu (w konserwatywnej Japonii – nie do pomyślenia) miłości dwóch kobiet, nacisk na przyjaźń – to wszystko sprawiło, iż „Sailor Moon” wpłynęło bardzo silnie na młode dziewczyny i liczne ruchy polityczne w Japonii i za granicą. Wielu badaczy historii komiksu japońskiego przypisuje „Czarodziejce…” rozpoczęcie zainteresowania u dziewcząt poza kręgiem kultury wschodniej anime, zaś sprzedane 35 milionów woluminów w ponad 50 krajach mówią same za siebie.
To dzięki pewnej uroczej wojowniczce w dwóch kitkach powstały takie pozycje jak „Sabrina: Nastoletnia Czarownica” czy znane może bardziej naszym młodszym czytelnikom i czytelniczkom, ekstremalnie popularne „Witch”, „Winx”, „Atomówki” oraz „Odlotowe agentki”
Powiedzieć, że „Czarodziejka z księżyca” wywołała niemałe reakcje jest sporym niedopowiedzeniem. Fenomen Pokemon Go podniesiony do którejś potęgi opanował wyspiarski kraj. To pierwsza seria z tak potężnym fandomem, tak dużą ilością sprzedanych gadżetów. Ogromne, sailorkowe konwenty odbywały się w całym Kraju Kwitnącej Wiśni. Sukcesem „Czarodziejki…” zainspirowali się liczni twórcy. Zaczynając od takich tytułów jak „Cardcaptor Sakura”, „Wojowniczki z Krainy Marzeń” „Shugo Chara”, „Tokyo Mew Mew” czy „Pretty Cure” (które z resztą na pewno zobaczymy na otwarciu Olimpiady w 2020 w Tokio – seria święci w Japonii triumfy), a kończąc na znacznie poważniejszych tytułach, o których zaraz się dowiecie. Warto też wspomnieć, że zaczęto tworzyć również odpowiedniki sailorek skierowane raczej do męskiej widowni, kładące silniejszy nacisk na wartą fabułę i rywalizację (np. „Nanoha”) lub na fanserwis (Vividred Operation).
MAGICAL GIRLS – dekonstrukcja
W 2011 SHAFT wyprodukował zadziwiające anime, pozornie przyjemną serię dla młodszych dziewczynek – w istocie, wstrząsający thriller psychologiczny dla znacznie dojrzalszych i odporniejszych widzów. Tworząc w marketingu i pierwszych odcinkach pozory serii magical girl jak wszystkie Urobuchi, scenarzysta, sprawił widzom niezłą niespodziankę naprowadzając serię na naprawdę mroczne tory. Puella Magi Madoka Magica, bo o tym anime mówimy, jest odpowiedzialna za rewitalizację gatunku magical girls. Madoka zdobyła wszelkie możliwe nagrody i pochwały, ale czy na pewno była aż tak oryginalna, jak przedstawiają to niektórzy, szczególnie „świeżsi” fani?
Jak zwykle, odpowiedź nie jest taka prosta. W istocie Urobuchi czerpał inspirację z paru starszych anime: pełnej symbolizmu, melancholijnej „Princess Tutu”, a także ulubionego anime harpii „Rewolucjonistki Uteny”. Żadna z tych pozycji nie przekroczyła jednak tej cienkiej granicy między anime psychologicznym a horrorem, którą Madoce zdarzało się parę razy wręcz przeskakiwać.
Za sukcesem „Madoki” niestety nie poszły wielkie zmiany w choćby kwestii portretowania postaci, a parę nieudanych kopii tego nowatorskiego anime odniosło spektakularną klęskę. Faktem jest jednak, że „Madoka” już na zawsze zmieniła wizerunek gatunku mahou shoujo, a obecne standardy wobec takich anime są dość wysokie.
MAGICAL BOYS – ?
Po przeczytaniu podtytułu zapewne pomyśleliście sobie „ach ci Japończycy, wszystko muszą udziwnić”. I nie dziwię się wam. Taka była też i moja reakcja po seansie „Kore we zombie desu ka?”, opowiadającym o zombie magical boy (tak, takim z transformacją i różową sukienką). Nowszy i bardziej wyraźny przykład to „Binan Koukou Chikyuu Bouei-bu LOVE!”, które zostało już na zawsze memem. Dość powiedzieć, że niektórzy do dzisiaj zdrowieją po seansie tego cuda.
Może i jak na razie wykonanie tych produkcji pozostawia wiele do życzenia – ale mam nadzieję, że już niedługo zobaczymy coś, co zmieni zupełnie nasze dotychczasowe poglądy o „magical girls”. W końcu kiedyś też postać dziewczynki walczącej ze złem była zupełnym kuriozum.
MAGICAL GIRLS – co dalej?
Trudno stwierdzić, jak potoczy się przyszłość tego gatunku. Od paru lat brak specjalnie ciekawych magical girls (poprawka: brak jakichkolwiek zjadliwych magical girls). Wśród japońskich dziewczynek nadal Pretty Cure świętuje triumfy, ale czy jeszcze kiedykolwiek powstanie naprawdę dobre mahou shoujo, czy, trochę podobnie jak z cyberpunkiem, będziemy już mówić o wymarłym gatunku? Mam nadzieję, że nie, bo jak sami zdążyliście się przekonać – przygody dziewczyn obdarzonych mocami wywarły duży pozytywny wpływ na japońskie społeczeństwo, a pretendentów do przejęcia tej schedy brak. Cóż, pozostaje nam czekać na następną „Czarodziejkę z księżyca” albo choćby „Madokę”. A do tej pory – sami będziemy musieli zająć się ratowaniem świata przed potworami z kosmosu.
He, w sumie byłem na bieżąco dzięki kuzynce chociaż Czarodziejka…szybko mi się znudziła. Co innego, Sally czy Bia :> Wszystko dzięki Polonii1!
Zombie magical boy – whaaat? Czego to nie wymyślą…
Co do Sailorek nie byłem nigdy fanem, wręcz mnie denerwowało jak oglądała siostra (zresztą gdzieś już komciowałem i co się będę powtarzać :P), ale teraz sobie wygooglowałem co nieco i zaciekawiło mnie, że w zamyśle twórczyni seria miała się skończyć śmiercią bohaterek i w mandze nie pozwolono jej tego zrobić, a w anime tak uczyniono. Wszechwładza wydawcy jest wszędzie, ehh.