Dziś w senpaice coś nowego, bo recenzja mangi. Takiej lepszej.

Junji Ito zaczął rysować mangi we wczesnych latach ’90, i teraz jest jednym z najważniejszych twórców japońskich komiksów grozy. Na wszystkich wikipediach czy innych tvtropes Uzumaki jest wymieniane, obok Tomie i Gyo, jako jego najważniejsza praca, a oryginalne trzy tomy, publikowane w latach 1998-1999, w Polsce ukazały się w wydaniu zbiorczym. W efekcie tego dostajemy ponad sześciusetstronicową cegłę, która już została uznana, doceniona, zekranizowana w formie live-action, itd.
Mimo całego tego uznania i klasyczności trzeba pamiętać że Uzumaki wyszło w latach ’90, więc fabuła jest okropnie prosta. W mieście Kurouzu dzieją się dziwne rzeczy związane ze spiralami, i zazwyczaj kończące się czyjąś śmiercią lub czymś jeszcze gorszym. Na początku tragedia ma małą skalę, ale później gówno staje się prawdziwe i ogarnia całe miasto. Niestety, nie ma tu żadnej zabawy schematami, nietypowych trope’ów, czy po prostu czegoś świeżego. Dostajemy tylko sztampę horroru, ale jako ta sztampa się sprawdza, bo potrafi wywołać niepokój, a nawet obrzydzenie. Szkoda tylko że całość jest tak przewidywalna. Włącznie z bohaterami, którzy nie są szczególnie bystrzy, i generalnie służą jako manekiny którym Junji Ito robi złe rzeczy. Całą historię obserwujemy z perspektywy Kirie Goshimy, nastolatki mieszkającej i chodzącej do liceum w Kurouzu (bo w 99% mang główny bohater musi być licealistą). Oprócz niej pojawia się jej chłopak, Shuichi, którego klątwa spirali dotyka już na początku opowieści. Jest też rodzina Kirie, jej przyjaciółki, oraz kilka innych osób w późniejszych rozdziałach, ale autor wiedział że przywiązywanie się do bohaterów w horrorze nie ma dużego sensu, więc nie zrobił za wiele w tym kierunku. Postacie są mięsem armatnim, i znowu, sprawdza się to w ramach gatunku, ale jednak chciałoby się czegoś więcej.
Mimo tych mankamentów fani horrorów powinni być usatysfakcjonowani częścią fabularną, a dla wszystkich innych najbardziej interesującym aspektem tej mangi powinna być grafika, bo tutaj dzieją się naprawdę ciekawe rzeczy. Stylowi Junjiego Ito bliżej do realizmu niż do mang głównego nurtu. Rysunki są prześliczne… no, technicznie, bo to co się na nich dzieje często jest paskudne, a realizm kreski tylko dodaje temu uroku. Generalnie ten autor świetnie odnalazł się w horrorze, jego rysunki idealnie pasują do takiej tematyki, i, jeśli ktoś jest w stanie przestraszyć się rysunku, potrafią zrobić wrażenie. Do tego prawie zawsze pojawiają się tła, co w mandze nie jest takie oczywiste. No i, co najważniejsze, narracja jest fenomenalna. Jednym z zadań rysownika jest płynne przeprowadzenie czytelnika przez komiks, i Ito zrobił to wprost wybornie. Uzumaki to kawał rzemiosła komiksowego, panele i dialogi są tak poukładane na stronach tak, że to się po prostu cholernie dobrze czyta. Nie ma tu może jakichś wielkich fajerwerków, jak np. u McClouda czy Marjane Satrapi, ale widać że Uzumaki jest komiksem z wyższej półki. Jedyny błąd jaki Ito popełnił od strony narracyjnej to brak zaufania do czytelników. Czasami jedna postać tłumaczy drugiej coś co obie doskonale wiedzą, tylko po to żebyśmy my również dostali tę informację. Strasznie to zgrzyta, zwłaszcza że w większości przypadków tych rzeczy można by się domyśleć, lub pozostać w niewiedzy, i nie sądzę żeby brak tych informacji w jakikolwiek sposób odebrał przyjemność z lektury. Na szczęście takie sytuacje mają miejsce rzadko, więc można je wybaczyć.
W Polsce Uzumaki ukazało się nakładem wydawnictwa JPF w 2011 roku, w serii Mega Manga. Oznacza to wydanie trzech tomów w jednym, powiększony format (A5) i obwolutę. Dzisiaj już nie robi wrażenia, ale wtedy to było coś. Jednak nadal jest to porządne wydanie, JPF jest wydawnictwem któremu można zaufać i sam fakt że oni coś wydają może być gwarancją jakości. Zwłaszcza jeśli, jak w tym przypadku, mangę tłumaczył Paweł Dybała. I tak jak czytelnicy powinni być zadowoleni z jakości Uzumaki, tak JPF chyba był zadowolony ze sprzedaży mang Junjiego Ito, bo opuściły one Mega Mangę i obecnie mają własną serię wydawniczą, Kolekcja Horrorów Junjiego Ito.
Fanem horrorów nie jestem, ale mangę kocham, a Uzumaki jest bardzo dobrą mangą. To nie jest kolejny produkowany taśmowo shonen z Jumpa, i podczas czytania czuć tę różnicę jakości. Tyle że zachwyciła mnie forma, a treść to coś co zna każdy kto miał jakąkolwiek styczność z horrorami. I jeśli ktoś te horrory lubi to niech śmiało czyta, bo wyobraźnia Junjiego Ito jest mroczna i obrzydliwa, i w Uzumaki pokazał kilka naprawdę mocnych rzeczy. Jeszcze śmielej niech po Uzumaki sięgają wielbiciele dobrych komiksów, bo warto.
8/10



Wooow, fajna krecha!