„Trojka” Stepana Chapmana zyskała popularność wśród członków klubu, którzy zebrali się by trochę o niej podyskutować. A jest o czym, bo oryginalności tej powieści odmówić nie można.
JPawello: Mnie się podoba sam pomysł z postaciami. Co prawda zmarnowany trochę i dość przewidywalny, bo po paru stronach szło się domyślić co będzie dalej 😉 Ogólnie cała książka, nie znam autora dobrze więc nie wiem czy prawidłowo obczajam, pachnie mi Castanedą. Surrrealizm w wersji pro 😀 http://lubimyczytac.pl/ksiazka/55583/nauki-don-juana
gal0n: Postacie jak postacie – ale ich historie! Zmienne, pokręcone, nie wiadomo która jest prawdziwa a która nie. Dostajemy kilka wersji i musimy w nich błądzić, plątać się, gubić.
J: Symbolika panie, powieść na koniec świata.
g: Mi się to kojarzy trochę z tymi babeczkami z Rosji, baba w babie. Otwierasz jedną, masz historię, a z niej wypływa kolejna. I prawie do końca nie wiadomo, czy jeszcze jakaś kolejna nie wyskoczy. Zakończenie jednak jest jasne i zamyka ten pokręcony ciąg. Jest więc wyjście z tego chaosu – w sumie to nie chaos tylko jego pozór. Heh filozoficzne trololo z mojej strony. Coś w tym jest Paweł co piszesz – bo jest tam też kilka motywów końca świata.
Rudra: Z ich historiami jeszcze był taki myk że np. Naomi często kłamała. Mi się wydaje że nic z tego nie było prawdą, pozytywka wciskała im bajer żeby jeszcze bardziej zeschizowali.
g: Też tak sądzę, żeby pogłębić szaleństwo i pogubienie. Dla mnie cała powieść jest właśnie o zagubieniu, zatraceniu tożsamości.
J: Na pewno nie jest to łatwa powieść i nie dla każdego.
g: To całe przerzucanie z ciała do ciała podczas burzy, kilka wersji życiorysów, niejasne motywy Labirynta – mylenia tropów jest tu wiele.
R: Co do całej powieści. I’m a simply man, biorę książki i ogólnie teksty kultury takimi jakie są, a jeśli coś jest jedną wielką metaforą to do mnie nie dociera. A Trojka? Jak myślicie, Chapman chciał powiedzieć coś między wierszami, czy po prostu napisał dobrze po*ebane fantasy?
g: Hehe rozumiem,, ale czasami lubię przepuścić treść przez siebie, bo i czemu nie – może moja wersja będzie ciekawsza. Choć oczywiście trzeba pamiętać o zamiarze autora i nie wypaczać. Co do Troiki, to myślę że właśnie Chapmanowi chodziło o ukazanie zagubienia i poczucia bezsensu. Nasi bohaterowie codziennie robią to samo, idą przez pustynię i nie wiedzą nawet gdzie mają dotrzeć. Nie ma dla nich żadnego wyjścia, co gorsza nawet śmierć nie jest wyzwoleniem. Perspektywa nie do pozazdroszczenia. Taka gorsza wersja naszego żywota codziennego 😉
R: „Robią to samo, idą przez pustynię i nie wiedzą nawet gdzie mają dotrzeć.” skojarzyło mi się z definicją szaleństwa Vaasa Montenegro
g: Bo to jest w cholerę szalone – działanie bez celu i motywacji – sam rytuał i przyzwyczajenie. Łączy ich tylko chęć wyzwolenia się, ale nawet mają ten cel na początku nie współpracują. Dopiero ukazanie szansy na wolność jakoś ich do kupy zbiera – czyli co, nadzieja jest najważniejsza? Trochę banałem poleciałem.
R: Trochę banał, ale pasuje.
J: To odszyfrujmy. Dżip, brontozaur, Meksykanka.
g: Hmm, dlaczego te figury? No to już ciężkie pytanie.
J: Dżip= terenówka, niezawodna, prąca do przodu.
g: Element świata maszyn. Mamy też człowieka, no i zwierzę.
J; Brontozaur-jeden z największych jaszczurów. Ogólnie oklepana postać dino 😉
R: Dżip wcześniej był człowiekiem ale się zmiechanizował. Ludzie są zawodni?
J: Mamy człowieka, maszynę, i zwierza, w różnym wieku.
R: Z czego maszyna najstarsza a dinozaur najmłodszy, dość abstrakcyjne.
g: No i nie bez powodu są tu figury ojca matki i córki. Choć w rzeczywistości nie powinny ich takie więzy łączyć. W dodatku są odwrócone jeżeli chodzi o wiek – zobaczcie ojciec maszyna jest najstarszy, choć jest najnowszym wytworem, a dinozaur, dawno wymarły, jest córką. Chyba z czystej przekory.
R: Niby było że dinozaur tak na prawdę nie jest dinozaurem, tylko sztucznie stworzonym cośtamzaurem, ponieważ nauka, ale to raczej kolejna bajka pozytywki. Tylko co z tego wynika?
J: Motywy drogi i przejścia.
g: To akurat myślę że nie ma wielkiego znaczenia i to mylny trop. Kolejna zmyła autora. Chyba że mnie przekonacie!
J: Tradycyjny banał powieściowy- utopia, raj, kraina szczęśliwości.
g: Motyw drogi na pewno, choć wykrzywiony nieco i zamaskowany.
R: Skąd ta utopia i raj? I don’t see anything like that.
g: Chyba o zakończenie chodzi, bardziej o dążenie do tego ładu, uporządkowania.
R: No chyba że tak.
g: Tak na moją głowę.
J: Możemy uprościć, że to wszystko było snem.
g: Choć to w sumie nie tyle raj, co szukanie ukojenia.
R: Nie wiem czy autor był wierzący, ale przyszła mi do głowy teoria.
g: Ooo motywów religijnych jest tu od groma. Dawaj.
R: Że cała historia miała powiedzieć że bez pomocy boga (aniołowie w książce) ludzie nic nie osiągną, bo udało im się wyjść z pozytywki dopiero z pomocą Tkaczki. W sensie że Bogu i aniołki są mocno istotne.
g: Tak, choć z drugiej strony też jedna z tych istot, ten Labirynt, im ten los zgotowała. Bóg daje i Bóg odbiera?
J: Ma to sens w stylu Paweł, Szaweł, w końcu mamy tu dziwkę.
R: W rzezi niewiniątek w Egipcie dawał i odbierał.
J: Z drugiej strony klasyczna powieść rodzinna, ojciec, matka, córka, problemy wieku dorastania. Wędrówka przez życie… Jedna wielka metafora.
g: Nie no jasne, starotestamentowy Bóg to istota zazdrosna i surowa, za nieposłuszeństwo karze mocno. Hmm przemiany wewnętrznej bohaterów aż tak bym się nie doszukiwał, jedyne co widzę to że z czasem zaczęli współdziałać i zaczęło im zależeć na sobie. I nie było to takie instrumentalne i pragmatyczne, tylko naprawdę chcieli wrócić po Naomi (dobrze pamiętam?). Ciężko mi wskazać moment tej przemiany, pamiętacie może? Skąd się ona wzięła?
R: Dobrze, choć na początku to Naomi chciała wrócić po Alexa, i dlatego sama została uwięziona.
g: Czyli poświęcenie Naomi „nawróciło” resztę?
R: Chyba zaczęli współdziałać jakoś po tym jak Alex obudził się w ciele dinozaura i poszedł w berserka, jeśli dobrze kojarzę. Eva miała rozkminy że przecież wiele razy ją zabijał, ale i tak mu wybaczała. Tragedia zbliża?
g: No tak, w sumie Naomi i Eva bliższe sobie były i nawet na początku sobie pomagały, co prawda zaraz później sobie coś wygarniały, ale widać między tymi postaciami jakąś „cieplejszą” relację. Sam Alex jest chyba najbardziej zdehumanizowany. Na pewno. Tyle że raz naprawdę, a kiedy indziej tylko pozornie.
R: No Alex cały czas dążył do tego żeby nie być człowiekiem, więc pewnie na jego uczucia też to jakoś wpłynęło.
g: Zdecydowanie, celowo zatracał człowieczeństwo. Hmm taki pomysł mi teraz zaświtał – Alex to odczłowieczenie, alienacja. Eva odwrotnie – jest pełna duchowości i empatii. No i mamy Naomi która jest czystą wolą przetrwania, nawet zamknięta w tym zbiorniku chce się wyzwolić. No i to ona w sumie całą grupę w największym stopniu popycha do przodu. To odwrotny pomysł na interpretację od Kamila, trochę hmm ewolucyjny. Nie podoba mi się już 😀 Naciągane, forget it.
J: To okrutnie teraz podjadę: troika, trzy postacie pędzące ku…właśnie czemu? https://en.wikipedia.org/wiki/Four_Horsemen_of_the_Apocalypse Czwartym jest narrator 😀 Autor.
g: Odzyskania spokoju, celu, porządku. Wyłonienie się z chaosu. Trochę jak stworzenie świata 🙂 Hmm czyli nasze postacie jako heraldowie armageddonu?
R: Bliżej mi do opinii o wyłonieniu się z chaosu, apokalipsa trochę naciągane.
g: Nie przekonuje mnie to. Jak już z biblijnych odniesień na pewno pozytywka kojarzy się z Szatanem, mącicielem, skazującym na wieczne męki. Ale mamy tu też odniesienia do innych religii, do hinduizmu, buddyzmu (chociażby ten spokój – nirwana).
R: Sam Labirynt może podchodzić pod szatana: anioł który trochę pobłądził.
g: No w sumie bardziej. Nie pamiętam który z diabłów bym mącicielem – Mefistofeles?
R: Moja wiedza o biblii jest z gier, komiksów i filmów, może być trochę zniekształcona :v
g: Hehe w sumie ta pozytywka była dziełem Labirynta. W pewnym sensie obróciła się przeciw swojemu stwórcy. Motyw i biblijny i klasyczny dla sci-fi (maszyna powstaje przeciw człowiekowi). Ale to na marginesie, nie jest to chyba istotne.
J: Tutaj nie wiadomo co istotne a co nie. Taka książka 😀
g: Tzn moim zdaniem wiadomo. To co już pisałem – dla mnie to o zagubieniu jest i próbie odzyskania spokoju. Ale to interpretacja prosta do bólu.
R: Ja zostaję przy swojej, że siła wyższa jest ważna w życiu człowieka bo bez niej sobie nie poradzi, tak tę książkę widzę.
g: Cała forma książki jest też temu podporządkowana, autor dorzuca te różne wersje życiorysów, tajemnicze postaci aniołów po to by nas zmylić i nas też zagubić. Dać nam poczuć co taka zatracona jednostka czuje.
R: Może to połączyć? Człowiek jest zagubiony dopóki nie pomogą mu aniołowie (/wiara), i wtedy może zyskać spokój?
g: Jest to też na pewno metafora życia – bez jasnego celu, z parciem do przodu mimo wszystko, z pewnym bagażem bólu i poczucia bezsensu. Trochę to pesymistyczne, ale na koniec dostajemy nieco nadziei i szczęśliwe zakończenie. Ma ono zależeć od.. no właśnie, może być ważna rola istot wyższych, ale zauważ też że bez samej chęci naszych bohaterów na nic boża łaska. Dla mnie nie jest to takie jasne z tymi siłami nadprzyrodzonymi, ale przemawia przeze mnie moja sceptyczna natura. W sumie nie wiemy na ile te istoty są rzeczywiście bogami czy istotami wyższymi. Może nawet nasza trójka też była kiedyś taka jak oni? Coś mi się kojarzy że o tym też było wspomniane.
R: A nie wiem, jestem najbardziej świeżo po przeczytaniu i nie pamiętam takiego motywu.
J: Nie macie trochę wrażenia, że Troika mogła inspirować Gaimana? W zasadzie to typowy motyw w literaturze i filmie.
R: PJ, Gaiman przed wydaniem Trojki tworzył o wiele lepsze rzeczy :p
J: Piszę o Amerykańskich Bogach.
R: Przypomniało mi się że ta nasza trójka bohaterów to nie byli jedyni w pozytywce. Wcześniej ich było chyba dwanaścioro…? Też bardzo biblijna liczba. Amerykańskich Bogów jeszcze nie czytałem to nie wiem :v
g: Co do Gaimana się nie wypowiem, dopiero przede mną.
J: Jak czytałem to najbardziej pachniało mi Kafką, resztkami steampunkowo-cyberpunkowymi i właśnie Gaimanem a najbardziej Castanedą, słynnym cyklem.
R: Z tych co wymieniłeś czytałem Gaimana, ale nie dużo, mam do nadrobienia.
g: Mi się z prozą beatników kojarzyło (głównie William S. Burroughs) i z Vonnegutem. Z beatnikami głównie przez ten narkotyczny klimat, odjechane wizje oraz nawiązania do kultury Indian i meksykańskiej (ten podwodny świat mocno mi się z wierzeniami tamtejszymi kojarzy). No i pachnie to wszystko nieco pejotlem 😀 Ale to off the record.
J: Właśnie dlatego jechało Castanedą, klimaty grzybkowo- wywarowe 😀 Świat podwodny. Kolejny haczyk.
g: Na pewno narracja jest narkotyczna i odrzeczywistniona.
J: Oanes potop te sprawy. Jak już o końcach świata mówimy.
g: Zaburzenia chronologii, wizje, kłopoty z odróżnieniem ich od realnego świata.
J: Półczłowiek-półryba. https://pl.wikipedia.org/wiki/Ea_(bóg) Nie ten obszar ale wszystko się przenikało 🙂 Przeważnie uważa się go za stworzyciela rodzaju ludzkiego. A tak sobie zaczaiłem teraz.
g: No, tam sporo motywów i wierzeń było wymieszanych, więc możliwe. W sumie jest tam jeszcze inny motyw – przebudzenia do realności, odkrycia prawdy. Nasi bohaterowie są jak we śnie, błądzą i szukają swojego prawdziwego świata, który ledwie pamiętają. To trochę jak Matrix, trochę jak biblijne wygnanie z raju.
R: A tak trochę odbijając od interpretacji, jak sama książka? Is it any good? Mi od połowy, gdy już przyzwyczaiłem się do klimatu, czytało się całkiem nieźle, chociaż nie mogę jednoznacznie powiedzieć że była dobra, bo była dziwna mocno.
J: Po „zachętach” na KMFie myślałem, że będzie bardziej odjechana. A w sumie dość normalna książka. Czyta się z pewnością inaczej niż czytadła ale warto bo zawsze coś innego i nawet trzeba chwilę pomyśleć. Może za dużo dziwnych, w sensie chorych przeczytałem i już nie kręci jak kiedyś.
R: „Dość normalna”? duuude, pojechałeś. Jak dla mnie była mocno odjechana.
g: Sama książka? Na pewno jest tak jak piszesz, wymaga adaptacji i dostrojenia się do stylu pisarza, odnalezienia się w tym poplątanym świecie. Ale warto, bo pomysły są świetne. Najbardziej ten podwodny świat mi się podobał, fajne też odjazdy miał Alex, nawet wątek humorystyczny udało się zmieścić, jak zaczął rozwalać dom.
R: A mi właśnie podwodny świat się nie podobał. Opisy wydawały mi się jakoś tak nieczytelne, sam wątek nie przypadł mi do gustu. Zaczęło mi się dobrze czytać jakoś jak Naomi robiła rozróbę w kręgielni, ale chyba najbardziej mi się podobał wątek Alexa.
g: Dla mnie siła tej narracji jest to że można z niej sporo wynieść, właśnie po swojemu – w sensie nie tak jak Kamil napisał, że jest w niej tyle co napisane. Tzn. nie do końca – jest to tak napisane, że można odczytać na wiele sposobów, już tutaj nie możemy dojść do zgody o czym ona jest, bo każdy na swój sposób ją odebrał. I to jest dla mnie spoko, wyobraźnia pracuje, mnożymy interpretacje i klucze – jest to stymulujące.
J: Muszę kończyć, proza życia 😀
g: Ano, też obiad i porządki wzywają.
R: To co, szybkie podsumowanie?
J: Książka niesztampowa, zmuszająca do myślenia. A czy odbierzemy jako metaforę życia, poszukiwania sensu i próbę znalezienia spokoju, raju – odnalezienie siebie w labiryncie życia i śmierci, to już rzecz drugorzędna, podobnie jak motywy, tropy i symbole zawarte w Troice. Książka dobra żeby chwilę podumać i nad religiami i nad człowiekiem.
R: As I said before, biorę książki takimi jakie są i nie lubię jakichś głębokich metafor. Trojka jest dziwna, ale na pewno nie jest zła, i nie żałuję że przeczytałem, ale nie była też jakoś szczególnie dobra. Nie wiem czy bym komuś polecił, ale jest na tyle specyficzna że trzeba sprawdzić samemu czy się spodoba.
J: Za zbyt szybkie zakończenie autor dostaje minusa, za całość i pomysł, dałbym tak z 7, 7 i 3/4 na 10.
R: Ja się nie podejmuję oceny, zbyt niestandardowa. Galon?
g: Moim zdaniem książka warta przeczytania, choć nie jest to łatwa lektura. W zamian za trud zmierzenia się z poplątaną historią dostajemy dużą dawkę dziwnych i niebanalnych pomysłów, stymulujących do rozmyślań, głównie na temat celowości życia. Czyli w sumie filozoficznie, mimo szat dziwaczności.
Omawialiśmy różne wątki, rozkmina na całego a o okładce zapomnieliśmy 🙂