W dobie gier superhiperextra miodnych graficznie chciałem przedstawić grę z cyklu „stare ale jare.” Grę strategiczną: „zbuduj i zniszcz”, ewentualnie „zbuduj, zniszcz i zapomnij.” Mądrzy ludzie mówią, że to RTS czyli strategia w czasie rzeczywistym, w odróżnieniu od gier turowych (TBS), gdzie w trakcie rozgrywki mogliśmy skoczyć zrobić herbatę lub frytki. Tutaj też możemy ale ryzykujemy, że trochę nas podniszczą 😉
„Scenariusz przedstawia trwający od tysiącleci galaktyczny konflikt między dwiema frakcjami – Core i Arm, który doprowadził do upadku obu stron i spustoszenia wielu planet. Do wojny doprowadziły działania Galaktycznego rządu znanego jako Core, mające pierwotnie przynieść skok ewolucyjny. Wprowadzony w życie proces zwany „wzorowaniem” obejmował cyfrową duplikację mózgu i pozwalał na transfer świadomości do maszyny. Sen o nieśmiertelności spełnił się i Core zarządził poddanie temu procesowi wszystkich obywateli w celu zapewnienia bezpieczeństwa gatunkowi. Natychmiastowo pojawiła się opozycja przeciwna wzorowaniu, nie mająca zamiaru zamieniać ciała na olej i tranzystorki. Opozycjoniści udali się do zewnętrznych granic galaktyki, gdzie zebrali się tworząc formę ruchu oporu znaną później jako Arm. Tak rozpoczął się galaktyczny konflikt na wielką skalę. By sprostać potrzebom machiny wojennej Core duplikowała dowódców i żołnierzy, a Arm polegając na życiu organicznym uciekła się do metody klonowania.”
Źródło: http://whatnext.pl/zmysl-stratega-total-annihilation/
http://www.sztab.com/recenzje,Total-Annihilation,287.html
Tyle opisu. Jak to wygląda w praktyce? Mamy „commandera” (szefa wszystkich szefów), za pomocą którego budujemy różne wynalazki: wydobywamy surowce, budujemy kolektory, wiatraki, silosy itp. cuda a wszystko po to, żeby mieć energię i metal. Następnie (rzecz jasna w zależności od typu rozgrywki czy mapy) budujemy fabryki wehikułów, robotów-mechów, lotniska, porty itd. Prosta sprawa, czyż nie? Jedni stawiają na rozbudowę bazy surowcowej – jeśli jest czas, inni – pół na pół, zabezpieczając się wieżami i hordami wojska. Budując fabryczkę najlepiej od razu stworzyć…kolejnego budowniczego, który to zafunduje nam wyższy poziom rozwoju mechanicznego i coraz lepsze zabawki (czytaj: coraz bardziej śmiercionośne). To samo tyczy bazy surowcowej – WINCYJ, WINCYJ, WINCYJ, coraz lepsze, większe i odjechane.
Co sprawia, że gra Total Annihilation dorobiła się statusu klasyka i zainspirowała następnych twórców? Przede wszystkim duża liczba jednostek, mapy – ukształtowanie terenu wpływa na rozwój „cywilizacji mechowej” oraz wszelkiego rodzaju dodatki, mody, patche, packi, multum dostępnych map, Grając w skirmisha na coraz nowych mapach z najnowszymi patchami i packami jednostek można grać praktycznie w nieskończoność i gra (poważnie!) nigdy się nie znudzi, czego jestem najlepszym przykładem, grając w TA i jej wariacje już paręnaście lat…
Mapy wymuszają niejako określoną strategię, wiadomo mapy płaskie proszą się (i świnią) o masy mechów i czołgi, „wodne” światy wymagają rozbudowy portów i pływających hen na morzach strzelających tratw; światy górskie czy pofałdowane – lotniczego wsparcia.
Krótko i węzłowato – dlaczego TA? Wciąga jak diabli. Za miodność i pomysł ocena może być jedna jedyna: 500%.
Co sądzę o kontynuacjach w stylu Planetary Annihilation czy Supreme Commander? Sądzę 🙂 Z naciskiem na drugi tytuł. Niby są fajne, klimatyczne, graficzne i w ogóle (SC!) ale…wracam do starego, dobrego TA.
http://www.gry-online.pl/S016.asp?ID=19472
„Główną zaletą gry jest jej nowatorska mechanika opierająca się na dwóch surowcach: masie, i energii. Za nią budujemy budynki, szkolimy armię etc.
Tym co odróżnia TA, od innych RTS`ów jest to, że proces produkcyjny KAŻDEGO budynku, lub jednostki można kontrolować przydzielając dodatkowych robotników, a sam proces nie wymaga wpłacenia całej kwoty od razu.
W oryginalnej grze występuje ok 100 jednostek podzielonych na trzy segmenty technologiczne, jednakże gdy dołączymy do niej dodatki stworzone przez graczy ilość ta może wzrosnąć nawet do ok. 1000 różnych jednostek w pięciu segmentach technologicznych.”
ja tam wole red alerta ale zdążyło mi się grac w ta jak miałem … naście lat. lata zatarły już pamięć o wielkich bitwach ale patrząc na piękną grafikę człowiek zaczyna tęsknić za złotą erą dyskietek i tego klimatu … ostatnio tęsknie także za puszczanym na pewnym kanale czwartkowy, seansą archiwum x tego klimatu też nie mają dzisiejsze seriale. no ale prawda gdzieś tam jest i chyba zrobię wpis o miłości foxa do sculy
Red Alert, C&C, wcześniej Sim City, TA, KKND, Age of Empires, Empire Earth i sporo innych, starych ale dających nadal radę 🙂 Z mniej strategicznych na początku ery PC w PL zagrywałem się w Prehistorika i oczywiście w The Incredible Machine.
RTSy, też oczywiście grałem. Jeszcze na Amidze, w starą, poczciwą Dune II – czasami odpalałem ją tylko po to żeby obejrzeć intro! Potem oczywiście był C&C i Red Alert, ale więcej zagrywałem właśnie w Totala, a oprócz tego KKnD, czy nieco słabsze Earth 2140 i Dark Colony. Aż przyszedł Starcraft i wymiótł resztę – dla mnie też góruje on zdecydowanie nad resztą, głównie dzięki genialnemu zróżnicowaniu frakcji przy równoczesnym niemal idealnym balansie.
Ale też z czasem mi się znudził, zacząłem grać w turówki i totalnie przepadłem (bynajmniej nie w drodze na herbatę :D). Cały cykl Cywilizacji + Alpha Centauri zamiotły wszystko. Teraz nieziemsko dobre Endless Space i Endless Legend – nic tylko brać urlop i grać 😛
Jeden tylko RTS później zwrócił moja uwagę na dłużej niż 10 minut – Warhammer 40000: Dawn of War, polecam! Reszta mnie szybko nudziła, bo ile można odcinać przeciwnika od surowców i wjeżdżać na bazę czym się da 😛
Z takich ciekawszych pomysłów na szeroko pojęte strategie podrzucę linka do niezłej gierki:
http://www.gry-online.pl/S016.asp?ID=830 Impossible Creatures – pamiętam, że dawała dużo frajdy 🙂