Christa. Janusz. Klasyk polskiego komiksu. Legenda. Piewca Słowian i polskiej historii 😉 Jeśli ktoś nie czytał opowieści o Kajku i Kokoszu a później o Kajtku i Koko, niech nadrabia zaległości ponieważ…po prostu warto.
Dobra kreska, opowieść i bohaterowie a nad wszystkim unosi się niezapomniany (i kolorowy chociaż paski bywały czarno-żółte) opar humoru. Obecnie, mimo dobrej roboty Egmontu, komiks nieco zapomniany chociaż z pewnością nadal znajduje swoich odbiorców (nie tylko na fali sentymentalnej). Posiadając większość komiksów Christy ze starych wydań i porównując z nowymi nie mogę oprzeć się wrażeniu, że ktoś mocno „nadkoloryzował” nowe paski a może to tylko kwestia przyzwyczajenia? W przyszłości zamierzam skompletować nowsze wydania
https://sklep.egmont.pl/f/janusz-christa:1617,e,7/
(coraz bardziej rozrastające się) a na razie zajmijmy się Pojedynkiem z Abrą (wydawnictwa Adarex).
Na blogu, który polecam, znajdziemy informacje o Pojedynku:
„Kajtek i Koko w krainie baśni” ukazywał się w Wieczorze Wybrzeża od 5 lutego 1963 do 25 marca 1964. Komiks liczył 348 pasków i był kilkakrotnie przedrukowywany. W 1982 roku przypomniał go czytelnikom macierzysty Wieczór, a rok później Kurier Podlaski. W roku 1991 spółka Adarex (czyli Janusz Christa & Adam Kołodziejczyk) wydała w kolorze album „Pojedynek z Abrą” zawierający 120 odcinków z samej końcówki historyjki.”
http://na-plasterki.blogspot.com/2012/04/w-krainie-basni.html Dostaliśmy zatem fragment opowieści. Dopóki nie zerknę na nowsze wydanie nie napiszę o różnicach i będę polegać na opinii „christologów” 🙂
O czym jest komiks? W skrócie, o starciu dwóch wszechpotężnych sił magicznych: nowoczesnej technologii (chociaż komiks ma już swoje lata i ta nowoczesność trochę się zestarzała…) z klasyczną magią. Magia wyjałowiona z klimatu kontra magia klimatyczna z całym arsenałem paskudnych sztuczek. Jak podają na blogu (http://na-plasterki.blogspot.com/) fachowcy od Christy:
„Komiks zaczyna się w momencie gdy Kajtek i Koko, testując nowy wynalazek profesora Kosmosika, a mianowicie aparacik do przesyłania przedmiotów na odległość, przenoszą się do świata baśni. Opowiastkę można podzielić na dwie części. W pierwszej Christa w typowy dla siebie humorystyczny sposób przekręca popularne bajki, wplatając w nie naszych bohaterów. Jest więc Jaś i Małgosia, trzy świnki, brzydkie kaczątko, złota rybka, śpiąca królewna i (chyba najlepszy) Czerwony Kapturek z babcią a la Pudzian. W drugiej części Christa, któremu skończyły się pomysły na kolejne przeróbki, skonfrontował Kajtka i Koka z terroryzującym okolicę, potężnym czarnoksiężnikiem Abrakadabrą, w skrócie Abrą.”
Historia początkowo niezwykle zabawna, staje się coraz bardziej mroczna a nawet smutna. Atmosfera gęścieje, trupów nie ma – nawet Abra zniknął ekologicznie, po cichu – golizny również (no chyba, że pod uwagę weźmiemy końcówkę komiksu ze znikaniem efektów czarów Abry) a bohaterowie dają sobie radę z czarnoksiężnikiem pomimo wpadek. MacGyver mógłby się uczyć zaradności! Rzecz jasna, bez profesorka byłoby o wiele gorzej…A puenta i odczarowanie postaci są nieco zaskakujące, biorąc pod uwagę powroty do ich prawdziwych stanów. Ale, ale…dość słów. Sami przeczytajcie i oceńcie.