Dawno, dawno temu, gdy królowały smoki… Stop. Może nie smoki ale dawno temu faktycznie z punktu widzenia gier komputerowych jest prehistorią. Ale prehistorią smaczną i podaną nad wyraz gustownie 🙂 Już okładka przyciąga wzrok a im dalej w treść, tym lepiej.
Sentymentalna podróż do krainy dzieciństwa (wbrew pozorom książka nie jest tylko dla osób 30+) przeradza się w podróż po świecie zapomnianym ale nadal istniejącym, co autor biegle udowadnia.
Z zapałem rasowego historyka Kosman dopytuje, analizuje, opisuje i przedstawia bardzo szerokie tło. Od giełdy po biurowce, od radosnych początków kapitalizmu po kapitalizm drapieżny, w końcu, mamy nazwy i tytuły. Nie braknie również chwili zadumy – nad niewykorzystanym potencjałem wielu gier i straconymi szansami.
Książka spokojnie może stanowić prezent dla młodszych i starszych a jednocześnie tworzy całość z…Kung Fury. Automaty, kluby komputerowe, commodore, atarynka, spektrumna, Secret Service, Top Secret i LK Avalon a nawet i Pong, jeśli znasz nazwy, to dobrze. Jeśli nie, masz szansę poznać!
Niewątpliwe zalety: okładka, styl narracji, szerokie tło historyczne, kwestie sentymentalne, podróż w czasie, przypomnienie zapomnianych twórców, ukazanie potencjału i ciągłości rynku oraz…zachęta dla twórców do tworzenia kolejnych hitów; w końcu, Polak potrafi!
Łyżka dziegciu w beczce miodu: brak kolorowej wkładki i mało obrazków, płytka z grafikami i wypowiedziami polskich giercowników z pewnością również nie zaszkodziłaby temu dziełu.
Musze przeczytać! Dzięki za wpis!
Trochę tych gier pamiętam, więc też na pewno przeczytam! Tak najbardziej mi utkwiły w pamięci amigowe i commodorowe hiciory – Hans Kloss, Doman: Grzechy Ardana, czy Cytadela. Baaardzo mnie cieszy, że obecnie też mamy mocną pozycję. Hard reset i Shadow Warrior to kapitalne strzelanki, seria Dead Island to mocarny survival, w dodatku nieźle działa w multi (no i te humorystyczne wstawki, w stylu gazety Fakt). No i Wiedźminy, gram w trójeczkę i szczękę zbieram co chwila z podłogi 😀 Muszę jeszcze this War of Mine obczaić!
W sumie czasy sprzyjały dogłębnemu poznawaniu myśli giercowej 😀 Teraz mamy problem nadmiaru. Pomykało się w Microprose Soccer (śmiech na maksa) czy inne labiryntówki (niektóre piekielnie trudne) na commodorku, potem czasy pierwszych PCtów (gra Colgate czy jaskiniowcy i oczywiście Incredible Machines) a także dziwnych wynalazków konsolowych (ruskie gierki i tak rządzą!) I prawie zapomniałbym o Franko, hehe.
Które Dead Island jest mocarnym surivalem? Ja pamiętam że DI to zbugowane Diablo w FPP z całkiem fajnym systemem walki ale beznadziejnymi questami i projektami poziomów. Próbowałem grać w coopie i rzuciłem w cholerę po wejściu do dżungli.
Za to z polskich gier Bulletstorm był zacny. Dobra „szczelanka nawalanka” z głupim ale fajnym humorem 😀
Grałem gruuubo po premierze, także bugów już nie było. Nie wiem jak wcześniej 😛 Porównanie do Diablo trafione, można grindować, choć nie jest to coś co mnie szczególnie jara. Mi tam masakra wśród leżaków całkiem się podobała! A w Bulletstorma jeszcze nie grałem, ale niedługo się za niego zabiorę!